piątek, 2 maja 2014

Rozdział 3

Diego Bosso przystanął z prześladowcą Lean przy stoliku. Spojrzeli na Lean, a jej wzrok powędrował najpierw na Diega, a następnie na chłopaka. Była ciekawa po co Diego przyprowadził pijawkę.
- To jest Zayn Teheran.- odezwał się - Będzie twoim opiekunem.
Lean otworzyła ze zdziwienia buzię. Wiedziała w tej chwili o co chodzi i czemu tak ją śledził.
- Znam go - Powiedziała cicho. Patrzeli na siebie przez chwile, ale nie dała rady dłużej, Jego oczy Ją przeraziły i spuściła wzrok. Lean wiedziała, że czuje się usatysfakcjonowany. - A może być moim ochroniarzem  normalny człowiek, a nie wampir ? - Zapytała się i spojrzała na Zayna.
- Człowiek cię nie ochroni - Powiedział groźnie.
- Przecież ty jesteś wampirem... a właśnie ludzie powinni się trzymać z dala od wampirów, wy jesteście źli tylko jedno wam w głowie, jesteście drapieżcami. - Mówiła to z wielką trudnością, patrząc w czarne oczy drapieżcy.
- Ja wiem swoje, a ty swoje, dziewczynko - Wysyczał przez zęby - Możesz wrzeszczeć, wytykać palcami, ale i tak twoi rodzice nie zmienią decyzji - uśmiechną się, a w oczach ukazały się iskierki. Spojrzał na rodziców Lean i podniósł brew pytająco.
- Ten gość mi się podoba - Tata powiedział do Diega -  Będzie dobrym opiekunem dla mojej córki - Popatrzył na Lean, a gdy miała się odezwać i zaprzeczyć- I bez dyskusji. - Zamknęła się w sobie. Była wściekła za to, że co by nie powiedziała to tak by ojciec decyzji nie zmienił.
Rodzice, Lean, Diego i Zayn skierowali się do wyjścia. Za nią szedł prześladowca, przystanęła gwałtownie, a on  wpadł na nią.
- Masz się trzymać odemnie z daleka - Wysyczała przez zęby.
Nie posłuchał jej. Poczuła jego nos na karku.
- Ładnie pachniesz - bicie serca przyspieszyło.
- To chyba ja na Ciebie tak działam, kochanie. - Przeszedł dreszcz po jej karku - Słyszę bicie twojego serca - szeptał. Zarumieniła się. - A teraz... - wciągnął głośno jej  zapach do nozdrzy.
Bała się jego. Rozglądała się za rodzicami. Nie było ich. Jest z nim sam na sam. I innymi wampirami.
Tak cholernie się bała, a serce jej wyskakiwało z piersi. Nie wiedziała co robić.
- Odejdź - Popchnęła go. Było dla niej  nie dobrze, musiała z stamtąd uciec. Dusiła się, a w głowie kręciło. Jeden z wampirów na nią patrzał. Zobaczyła czarną mgłę, która wiła się bez podstaw nie za nią. Wpadła na ścianę i złapała się za głowę. Piski, wrzaski, zatkała uszy żeby nie słyszeć. Przestańcie - Wrzeszczała w umyśle.
Ktoś ją złapał za ramiona, potrząsną mocno, a wtedy otworzyła oczy. Coś do niej mówił, ale ona była ogłuszona.
Złapał ją za rękę i pociągną za sobą. Wyszli na zewnątrz, a wszystko ucichło. Otrząsnęła się..
- Co to było ? - wrzasnęła przestraszona. - Co tu się dzieje ? - miała tyle pytań - Ta mgła i te głosy.
- Omamy - Szeptał jej do ucha, a jego dłonie kurczowo trzymała jej, był delikatny. Jego ręce były ciepłe, a  myślała, że wampiry są blade i zimne jak trupy. - Zająłem się nim.. nie zrobi ci krzywdy. - Otworzyła szerzej oczy. Jak to zajął się nim ? - pytała się samej siebie.
- Możesz mnie puścić ?!?! - wrzasnęła. Nie miała zamiaru mu dziękować.
- Witam w świecie wampirów - Uśmiechną się groźnie i złapał ją za łokieć.
Zobaczyła rodziców i Pana Bosso.
- Gdzie wy byli ? - Katherine odezwała się pierwsza, złapała córkę za ramiona i mocno przytuliła.
Lean tylko wzruszyła ramionami, nie miała zamiaru się tłumaczyć. Sama nie umiała wyjaśnić co się wydarzyło przed chwilą.
Ochroniarz wyjął telefon z kieszeni spodni, przyłożył do ucha i odszedł kilka metrów od nich. Lean się jemu przyglądała, a po kilku minutach skończył rozmawiać. Podszedł do samochodu rodziców Lean i powiedział.
- Musimy już jechać.
Dziewczyna ze smutkiem spojrzała na rodziców, a Katherine się uśmiechnęła  i złapała córkę za rękę.
- Nie martw się kochanie będziemy do Ciebie dzwonić - Dała buziaka w policzek i mocno przytuliła Lean. To samo zrobił z nią Drake.
- Proszę Cię tylko żebyś na niego uważała - szepnął jej tata do ucha. Lean spojrzała na niego pytająco. - Chodzi mi o tego młodego Teheran'a, jest młodym wampirem i bądź dla niego miła. Nie wiadomo kiedy może stracić panowanie nad sobą więc nie sprzeciwiaj się mu - Lean wywróciła oczami - A przede wszystkim bądź grzeczna. Zrozumieliśmy się ?
- Tak - Powiedziała dla odczepnego.
Odsunęła się od Draka i popatrzała na Zayna. Podniósł brew pytająco i przegryzł wargę. Wiedziała, że słyszał całą rozmowę.
Wzrok Lean powędrował na Jego klatkę piersiową. Zobaczyła tors, a serce zabiło szybciej a na policzkach ujawniły się szkarłatne rumieńce. Była wściekła, że tak reaguje na młodego mężczyznę.
A najgorsze było to, że wszystko czół.
Uśmiechał się, ale potem spoważniał.
- Musimy już na prawdę jechać - Uprzedził. Wziął od Draka torbę Lean. Pożegnała się po raz kolejny z rodzicami, a na koniec z Panem Bosso.
I poszli do samochodu Zayna.
Samochód był ładny. Otworzył kluczykami.
- Wsiadaj - powiedział - No chyba, że ci pomóc - spojrzał na jej sukienkę i się uśmiechną.
- Nie dziękuje - wykrzywiła się do niego, wsiadła do środka i  zamknęła drzwi.
Nawet nie zdążyła się zorientować, a on też już tam był. Popatrzał na nią groźnie.
- Trudny masz charakter - Cmokną językiem - Obiecałaś dla ojca, że będziesz grzeczna więc zachowuj się jak ta siedemnastolatka, a nie jak małe rozkapryszone dziecko ! - Z piskiem opon ruszył.
Próbował ją rozwścieczyć. A skąd wie, że ma siedemnaście lat ? - zapytała się samej siebie. Nie miała zamiaru odpowiadać, zapięła się pasem, gdyż Zayn strasznie szybko jeździ samochodem. Nie było na dworze żadnego człowieka. Znowu.
- Gdzie są wszyscy ludzie ?  - wyrwało się niechcący, a on na nią spojrzał - Dobra nie było pytania.
 Zerknęła na niego i dokładnie przyjrzała się tatuażowi. Dlaczego właśnie orzeł  ? Chłopak popatrzył na nią, spuściła wzrok i znowu się zarumieniła. Musiała się czymś zająć. Dotknęła ręką karku i pomasowała, przekręciła głową i przymknęła oczy. Dopiero odczuła zmęczenie.
Otworzyła oczy po pięciu minutach i popatrzała na Zayna. Tym razem to on się na nią patrzał. Szybko odwrócił wzrok. Przegryzła wargę, aby się nie roześmiać.
Lean poleciała do przodu. Gdyby nie była zapięta pasem walnęłaby głową w szybę. Wyszedł bardzo szybko z samochodu, nawet nie minęła sekunda, a był przy niej i brał jej dużą, zieloną torbę.
- jak to zrobiłeś ? - Spytała zaciekawiona.
- Co zrobiłem ? - zarzucił torbę za ramię.
- Jak tak szybko znalazłeś się tu obok mnie ? - Prychną tylko i nie odpowiedział. Wyszła z samochodu i zamknęła z trzaskiem. Chciała Go rozwścieczyć, ale jej się to nie udało. Policzyła do dziesięciu by nie wybuchnąć z wściekłości.
Uśmiechną się do niej. Zayn wiedział co knuje. Poddała się tym razem.
Było dla niej zimno. Naciągnęła na siebie marynarkę.
- Zimno mi - poskarżyła się i wpadła na niego. Ona spiorunowała jego twarz, a on Lean. Przyłożył swój nos do jej szyi, a dłonie położył na tali. Nie wiedziała co robi. Chciała odepchnąć od siebie jak najdalej, ale zamiast tego odchyliła głowę żeby miał większy dostęp do szyi. Przytkną usta do szyi. Poczuje zęby. Czekała i czekała. Poczuła usta. Miękkie usta. On ją pocałował w szyję ? Co to miało znaczyć ? - pytała samej siebie. Była bezwładna, nie mogła się poruszyć ani odezwać. Co on z nią zrobił ? I dlaczego była taka podniecona ?
Trzymał ją mocno by nie upadła. Po chwili odetchnęła głośno, szybko się wyprostowała i złapała za szyję.
- Co...coo - zaczęła się jąkać. - trzymaj się odemnie z daleka - ostrzegła. Śmiał się z niej. - pijawko dokończyła i podniosła brew. Uśmieszek z Jego buzi szybko zszedł.
- Pamiętasz co obiecała dla ojca ? - Podniósł torbę z ziemi - Mówiłaś, że - Lean mu przerwała.
- Nie mów mi co obiecałam.. ile razy będziesz mi to wypominał ?
- Aż w końcu zrozumiesz... Dobra spójrzmy na to z innej strony. Gdyby stał tu inny wampir zamiast mnie to już dawno byś była trupem, więc proszę cię, kochanie jeśli nie chcesz stać się jedną z nich  to nie prowokuj mnie. - Powiedział groźnym tonem. - zrozumiałaś ? - Kiwnęła głową. To nie mówił on, przez niego mówił głodny wampir.
Zayn rozejrzał się, szybko złapał Lean za łokcia i pchną w stronę schodów. Otworzył drzwi i wepchną ją do środka. Działo się to bardzo szybko. Zamknął głośno drzwi kluczami i łańcuchami.
Poczuła pizze i dopiero teraz wiedziała jak jej  burczy w brzuchu.
W środku wszystko z drewna, a na ścianach wiszą portrety. Podeszła do jednego i zobaczyła na nim Zayna, jakąś kobietę i chłopaka.
- Kto to ? - Zapytała się i spojrzała na niego. Podszedł i spojrzał na portret.
- To moi przyjaciele. - Uśmiechną się - To jest Grece, a to Dren - pokazał palcem - Lean zobaczyła w jego oczach miłość. Więc wampiry też mają uczucia. - Mieszkają tu - Uprzedził Lean.
- a gdzie są ? - Rozejrzała się szukając dwóch osób.
- Pewnie już śpią... jutro cię z nimi zapoznam, a teraz chodź zaprowadzę Cię do twojego pokoju - Ruszył w stronę schodów.
Na piętrze jest siedem pomieszczeń, długi korytarz i kolejne schody na górę, ale tam zapewne znajduje się strych.
Zayn skręcił w prawą stronę i ruszył na koniec korytarza. Przystaną przy drzwiach i otworzył kluczykiem. Położył zieloną torbę na łóżku. Lean rozejrzała się. Pokój był całkiem fajny, ale też i duży.
- Masz tu klucze - podał jej do ręki. Włożył ręce do kieszeni spodni i powiedział.
- Dobra ja już idę - I bez pożegnania wyszedł z pokoju.
Lean wiedziała, że nie odszedł, stał pod drzwiami. Podeszła i przytknęła ucho do nich. Słyszała jego równy oddech, który przyśpieszył. Westchnęła.
- Zamknij drzwi na klucz - Szepną
Zrobiła to o co ją prosił. Przyłożyła po raz kolejny ucho do drzwi. Słyszała jego oddalające się kroki, a potem trzaśnięcie drzwi.

*******************************************************************************
Jest rozdział 3 !!! :D
To co myślicie o tym rozdziale? Chcecie szybciej kolejny? 
To zależy od was :) 


sobota, 26 kwietnia 2014

Rozdział 2


 Leanie strasznie się nudzi, więc wzięła telefon do ręki i weszła na wiadomości. Lubi tak spędzać czas, tylko żałuje, że nie wzięła ze sobą żadnej książki do po czytania. Rozejrzała się i popatrzała na Katherine. Wyjęła z torebki książkę i dała dla Lean.
- Wzięłam na wypadek jakby ci się nudziło - Uśmiechała się i zapaliła lampkę, aby było jaśniej.
- Dzięki. Masz rację - Popatrzała na zakładkę ,, Miedziany Jeździec " Przeczytała i popatrzała na mamę - Jeszcze jej  nie czytałam ,, Miedziany Jeździec " - Przeczytała na głos - Skąd ją masz ?
- Kupiłam kilka dni temu ... po prostu wpadła mi w oko i pomyślałam żeby ci  kupić. Będziesz czytała ?
- No jasne, że będę - uśmiechnęła się - Może szybciej dojedziemy jak się czymś zajmę - dodała.
- No dobrze , a jak ci poszło wczoraj w szkole ?
- Yyy ... wczoraj zaliczałam test z matmy
- i jak ci poszedł ?
- Myślę, że dobrze. Wszystko było łatwe - Katherine popatrzała na Draka. Był skupiony na prowadzeniu. Katherine szturchnęła go za łokieć.
- Ale mamy zdolną córkę - on przewrócił oczami.
- Od dawna już to wiemy, kochanie - powiedział. - powinna iść na studia - Spojrzał na Lean, a potem na żonę i pocałował ją w usta.
Oparła się o siedzenie i pomyślała o mrocznym mieście.  Była ciekawa jak tam jest, ale ciekawość swoją zaspokoi za parę godzin. Musiała się czegoś dowiedzieć o Bossangoa.
- Tato ... jak jest w tym mieście?  - On popatrzył na przednie lustro i zobaczył córkę
- A co ?
- Po prostu jestem ciekawa. Mówią, że tam straszy - Przez chwilę nic nie mówił, zastanawiał się co powiedzieć dla Lean. Katherine przegryzała wargę. Lean wiedziała, że coś knują.
- Oj córcia kto ci takich głupot naopowiadał ? - Spytał i się uśmiechną. W tym uśmiechu była nutka strachu.
- No koleżanki. Byłeś tam kiedyś ?  Jak tak to opowiedz jak tam jest - Teraz odwrócił się do niej i spiorunował niebieskimi oczami. Leana przypadkowo zerknęła na mamę. Czytała książkę  i nawet ich nie słuchała.
- Uważaj - wrzasnęła, a Drake od razu się odwrócił - Bo spowodujesz wypadek - dodała - No ? - nalegała.
- Nie byłem tam.
- Ale może coś wiesz o nim... - Przeszkodził jej.
- Nie mam zielonego pojęcia co tam może być ! - Jej tata się wkurzył, a przecież ma jeszcze tyle pytań.
Przekonał ją.
Leana ma jedno głupie pytanie, ale nie wie jak się zapytać o to Draka. Westchnęła i jednym tchem zapytała.
- Jest to miasto wampirów ? -  On popatrzył na nią z pod byka.
- To legenda - Wytarł pot z czoła. -  I to nieprawda. Mówią, że były tam wampiry, ale ja w to nie wierzę. - Lean wytrzeszczyła oczy. Więc na prawdę mówiono, że były, a może i są ? - myśli Lean.
- A może to prawda ?
- Mamy już XI wiek  ... - przeszkodziła mu
- No i co z tego , ale może one tam jeszcze są ?
- Nie ! Ich  nie było - Zaprzeczył. Uniósł głos.  - Masz jakieś jeszcze pytania ?
- Jeszcze jedno. - Uśmiechnęła się sztucznie. Nawet dla niej ten uśmiech wydawał się sztuczny. Siedzi z tyłu przerażona i napięta.
- Słucham ? - powiedział zniecierpliwiony.
- No dobra - Odetchnęła - Kto nas zaprosił na ten bal  ? Czemu tak daleko ? I czemu właśnie tam ? -
- Miało być jedno pytanie ! - westchnął. Jest  zdenerwowany - No to zacznę od pierwszego pytania - Skręcił  gwałtownie w prawą stronę, a Lean czekała aż odpowie. - No więc facet ma na imię Diego Basso i on nas zaprosił. Mam z mamą  robotę do wykonania i  mamy zamiar tam się zatrzymać na parę dni, aby coś sprawdzić niebywałego - Wzruszył ramionami - I dlatego tam jedziemy. A daleko bo daleko.
- Ale czemu mi nie powiedzieliście ?!  - wrzasnęła -  że jedziemy tam na parę dni ! - poprawiła sukienkę i spojrzała na rodziców. - Nic nie wzięłam ! Nie mam ubrań ! Nic !
- kochanie...mama kupiła Ci nowe ubrania i są w bagażniku.  Myślę, że ci się spodobają.
- Więc tylko na parę dni ? - Upewnia się. Kiwnął głową. Odetchnęła z ulgą. Lean nie chce w Bossangoa zostawać. - A gdzie będziemy nocować ?
- Wynajmiemy dla ciebie pokój, a ja z mamą sobie poradzę
- A ja z wami nie mogę jechać ? - Podniosła głos. Nie podoba jej się to wszystko.
- Nie ... nieletnich nie puszczają - Leana skrzyżowała ręce na piersi i wyjrzała za szybę. Bała się trochę, ale jakoś musi wytrzymać bez rodziców i w nowym pokoju.
- A właśnie... będziemy się spotykać ? - spytała znowu
- Nie wiem ... mamy z mamą dużo pracy. Nie wiem sam czy nie na dłużej tam zostaniemy. Może i na miesiąc ? - wydukał. Dla Lean szczęka opadła do ziemi.
- Że co ?!?! - wrzasnęła bardzo głośno. Katherine przestała czytać książkę i razem z Drakiem na nią spojrzeli. - Przepraszam - Wydusiła z siebie. Nie chciała tam zostawać i do tego jeszcze z obcymi ludźmi.
- Będziesz musiała jakoś bez nas wytrzymać - Powiedziała mama - Będziesz dzwoniła do nas codziennie, a my do ciebie Le.
- Rozumiem - Jest wściekła, że rodzice dopiero teraz jej to mówią i pomyślała o szkole. - Ale przecież ja muszę się jakoś uczyć
- Wiemy. I właśnie zapisałem cię na trzy miesiące do szkoły.
- Trzy miesięczną ? -  szepnęła.
- Mamy zleconą pracę i musimy ją wykonać.
- A bal się odbędzie ? Czy to też ściema?!
- Bal będzie - Nie może uwierzyć w to, że cały czas ją okłamują. - Nie mam więcej pytań !
Usiadła i otworzyła książkę  ,, Miedziany jeździec ". Musiała się uspokoić no i zapomnieć. Wchłonęła się, w książkę i po godzinie miała już przeczytaną połowę. Czytała, czytała aż przeczytała.
- Już wjechaliśmy do miasta - powiedziała  mama Lean.
Za  szybą było strasznie ciemno. Jakby nie było latarń to by nic nie widziała. Na dworze nie było ani jednej żywej duszy. Sklepy wyglądały na opuszczone, a ulice wyniszczone i wszędzie czerwone plamy. Co to jest ? Pokręciła głową z przerażeniem.
- To krew ? -  szepnęła. Przełknęła głośno ślinę.
Przejeżdżali obok parku. Zmrużyła oczy żeby obraz nie był rozmazany. Coś tam chodzi, widać rozmazane postacie. Wzdrygnęła się i ścisnęła mocno książkę, że aż knykcie ją zabolały.
I to właśnie ma być miasto Bossangoa?
Tu jest tak cicho i strasznie.
- Ej czemu tu tak cicho i gdzie są ludzie ? - Spytała Leana z przerażeniem, a mama popatrzała na męża - Możecie mi powiedzieć ?! - Lean zauważyła, że rodzice coś wiedzą, gdyż  przez cały czas się dziwnie zachowywali. Nie wcisną dla niej następnego kitu !
- Wszyscy stąd pojechali na bal - Odezwała się w końcu. - I to jest początek miasta. Ludzie mieszkają w centrum.- Mówi tak jakby wiedziała jak jest w Bossangoa.
- To gdzie są ludzie ? - spojrzała na zegarek - Jest dopiero dwudziesta.
- No to spójrz. - Pokazał palcem Drake, a tam na prawdę pokazała się żywa istota. Leana odetchnęła z ulgą, a myślała, że to opuszczone miasteczko. - Widzisz tutaj ludzie mieszkaj.-  popatrzał na żonę, a ona odwróciła głowę. Przewróciła ocznymi i popatrzała na zewnątrz. W sklepach było zapalone światło i krzątali się ludzie. Kath miała rację. Ludzie mieszkają w centrum, jest tu mniej strasznie, żywe istoty z krwi i kości dodawali otuchy dla Lean  I najgorsze jest to, że nie wiedziała co już o tym wszystkie myśleć.
Matka z swoim dzieckiem jak zobaczyła samochód Moradich złapała swoje dziecko, przytuliła i szybko pobiegła do za tłuszczonego bloku. Lean miała tyle pytań. Była ciekawa dla czego matka tego dziecka się wystraszyła i dla czego uciekła ?  W Bossangoa jest coś dziwnego.
Za nimi i przed nimi jechały samochody.
- Oni jadą na bal - Powiedział do niej.
Przymknęła oczy, ale szybko je otworzyła. Popatrzała na matkę, a potem na ojca, nie widział w ich oczach ani strachu ni lęku, tylko ciekawość. Wjechali na parking. Drake nie wiedział gdzie zaparkować, szukali miejsca gdzie by mogli zaparkować. Z zaciekawieniem dziewczyna popatrzała w ciemność, ale nic nie zobaczyła. Drake po pięciu minutach znalazł wolne miejsce.
- Leana trzymaj się blisko nas i się nie oddalaj - Ostrzegła ją  matka i wyszła z samochodu.
Gdy znalazła się na zewnątrz wyprostowała się i podeszła do rodziców. Złapali ją za łokcie i popatrzała na budynek, a szczęka opadła jej do ziemi. Takie budynki były w średniowieczu, jak królestwo gotyckie, strzeliste wierze, duże łukowate okna i zdobienia.
Weszli do środka, spojrzała na sufit i to nie był zwykły sufit tylko sklepienie krzyżowo-żebrowe. Ludzie byli tacy bladzi, kobiety ubrane elegancko, w  pięknych sukniach, a mężczyźni w garniturach. Lean dziwnie się czuła przechodząc obok białych twarzy. Patrzeli na nich jak na ofiary.
- O jacyś nowi - Szepnęła starsza kobieta łapiąc Lean za rękę, ale ona szybko się wyrwała, a puls podskoczył - Radze się trzymać bliżej ludzi - powiedziała głośniej- Tu dziewczynko nie bezpiecznie. - uśmiechnęła się drapieżnie.
- Czemu ? - spytała Lean, a  kobieta się uśmiechnęła, ale Drake szybko złapał córkę za łokieć.
- Przepraszamy, ale bardzo się śpieszymy
- A to ty jesteś tym nowym naukowcem ? Drake Moradi ? - Zapytał się młody towarzysz przedziwnej kobiety.
- Tak... to moja żona, a to córka - Pokazał na Lean, a facet popatrzał na nią, oblizał wargi, a jego źrenice rozszerzyły się. Lean przeszły ciarki po plecach, a obcy nadal na nią patrzył. Wyprostowała się szybko i złapała za szyję, gdyż mężczyzna nie patrzył się na nią tylko na jej szyję.
- Przepraszam, że się wtrącam w rozmowę, ale pani kolega chyba się źle czuje - powiedziała Leana i znowu po patrzała  na wysokiego blondyna z zielonymi oczami.
- Radarowi się po prostu chce krwi, a dawno nie żywił się - Zaczęła znowu rozmawiać z rodzicami, a Lean zatkało. Myślała nad tymi słowami trzydzieści sekund i pomyślała o wampirach.
- Krwi ? - szepnęła tak cicho
- No tak - Nie spodziewała się tego. Ona ją usłyszała.
- Leana oni tylko tak mówią... to takie hasło co nie ? - spytał Drake, a ona po patrzała na niego i nie wiedziała co odpowiedzieć.
- Tak - Popatrzała na nią.
Nie wierzyła im wszystkim. Okłamują Lean cały czas ! Rozejrzała się, w środku było nawet przytulnie, ale gdyby ludzie nie zachowywali się tak dziwnie to może i by było jeszcze lepiej.
Białe twarze zaczęli tańczyć tango. Byli ślicznie ubrani.
Na ścianach było dużo dekoracji, wszystko błyszczało w środku.
- No to miłego wieczoru wam życzę - Powiedziała szczerze -  I zaraz zawołam Diego Bossa - I zniknęła w tłumie.
- Usiądziemy ? - spytał Drake.
- Yhm - mruknęła mama, a tata odsuną dla niej krzesło jak dżentelmen. Katherine usiadła. Zrobił podobnie dla Lean, ale ona  nie chciała, to było dla niej głupie, dziwnie się zachowuje, przecież nigdy nie zachowywał się jak dżentelmen. Rodzice spojrzeli na nią groźnie. Usiadła, założyła kolano na kolano, poprawiła suknie i wyprostowała się. Rodzice nałożyli sobie jedzenie na talerze.
- Jesz ? - Zapytał się. Kiwnęła głową. Chce tylko zobaczyć jak smakuje tu jedzenie.
Spróbowała  bigosu, przełknęła. Nic nadzwyczajnego - powiedziała w myślach. Kucharki zaczęły się plątać i po dawać do stołu.
Po pięciu minutach podszedł wysoki brunet, przystojny, oczy czekoladowe i ubrany jak wszyscy inni.
Uśmiechną się, a Drake wstał i przywitał się.
- Dobry wieczór - powiedział brunet - Mam na imię Diego Bosso.
- Dobry wieczór.- Powiedzieli jednocześnie rodzice Lean.
- Sądziliśmy z mężem, że jest Pan młodszy - Wstała mama Lean i się przywitała.
- Może wyglądam na młodszego, ale tu - przyłożył rękę do piersi - w środku jestem dojrzały - Spojrzał na Lean. - A to jest wasza córka ? - spytał.
- Tak. Lean - Wstała i podała mu rękę. Była bardzo ciepła wręcz gorąca. Jego ciepło przeszło przez Lean.
- No dobra - Usiadł koło Draka - pewnie szukacie pobytu ?
- Chcemy załatwić pobyt naszej córce.
- Z tym nie będzie problemu. - Uśmiechną się.
- A ma już Pan pomysł gdzie ? - spytał Dren - Chcę, aby była bezpieczna.
Lean przysłuchiwała się ich rozmowie, ale po chwili jej się znudziło i spojrzała na tłum tańczący na parkiecie, a następnie jej wzrok powędrował na schody. Zobaczyła tam bardzo przystojnego chłopaka, patrzał na nią. Zamurowało ją. Czarne włosy, wysoki, czarne oczy .To była  żywa czerń.
 Przestraszyła się, odwróciła się i zakryła ręką twarz.
Po paru minutach chciała sprawdzić czy on nadal tam jest. Był i intensywnie patrzał. Nie mogła tak siedzieć, musiała się ukryć. Wstała po cichu by rodzice nie wiedzieli, że gdzieś idzie. Odwróciła się plecami do tajemniczego mężczyzny i skierowała w stronę schodów, a potem ukradkiem się odwróciła. Puls jej podskoczył, śledził ją, ale nie szedł. Szła powoli po schodach. Ludzie patrzeli na nią jak na kąska. Wszyscy przeważnie mieli na szyi tatuaż, który ilustrował orła. Co ten orzeł oznacza tego nie wiedziała. Przez chwile zapomniała o przystojnym chłopaku.
Nie było już go. Zniknął. Odetchnęła z ulgą, ale gdy się obróciła zobaczyła Go. Szedł za nią, spojrzała mu prosto w oczy, a potem jej wzrok powędrował na jego szyję. Tatuaż. Orzeł ! Chciała uciekać,  ale nogi odmawiały posłuszeństwa, to było silniejsze od niej. On się zbliżał do niej. Po chwili odzyskała panowanie, okrążyła go i biegiem ruszyła na dół. Może był przystojny, ale nie chciała narażać swojego życia. Otworzyła drzwi i miała już wybiegnąć na dwór, ale ktoś ją złapał za rękę i gwałtownie odwrócił. Czarne oczy. Orzeł. On blisko niej !
- Czego chcesz  ? - spytała drżącym głodem. On ją puścił i się cofną.
- Twoi rodzice się o ciebie martwią - Powiedział. Jego głos jest miły. Jest taki męski.
- Ciekawe - Ominęła go, ale przystanęła gwałtownie bo przeszedł mały dreszcz po plecach. Stał za nią. Odskoczyła na bok.
- Nie zrobię ci krzywdy - uprzedził ją
- To po co idziesz za mną ?! - Naskoczyła i spiorunowała go wzrokiem.
Źrenice się rozszerzyły.
- Prędzej czy później zatopię w tobie zęby, może wtedy będziesz kochanie, milsza ! - wysyczał przez zęby. - Otworzyła buzię.
- Nie rozumiem ? - Szepnęła.
- Więc zrozum ! - Jak przyszedł tak znikną.
Poszła do stolika rodziców. Taty nie było, a mama czekała. Zobaczyła córkę.
- Dziecko mieliśmy się trzymać razem !
 Usiadła do stolika.
- A gdzie tata i ten pan ?
- Poszli cię szukać.. - powiedziała groźnie.
- Szukać ? - Prychnęła i gdy się uspokoiła - Przepraszam, że was tak wystraszyłam.
Po pięciu minutach do stolika przyszli Diego i ojciec Lean
- Nie powinnaś się tak kręcić sama, tu jest niebezpiecznie - powiedział Diego.
- Przepraszam, nie wiedziałam
- No dobra ... może dołączymy do innych ?
Weszli na parkiet i zaczęli tańczyć.
Leana tańczyła z jakimś blondynem. Zerknęła na jego szyję, nie miał tatuażu.
- Szukasz orła ? - zapytał
- No tak ... a czemu go nie masz ?
- Bo nie jestem wampirem ?
Lean wiedziała, że coś tu nie gra.  Miasto wampirze. Bała się. Wszystkich co napotkała to wampiry. Czarnooki chłopak to też wampir. Te wszystkie legendy to prawda.
Lean znowu zobaczyła tego chłopaka. Patrzył na nią.
- Ej co to za koleś ? - zapytała się partnera.
- Który ? - Pokazała wzrokiem.Uśmiechną się i spojrzał na Lean.
- Spoko gość. Chyba najnormalniejszy z wampirów, nie zapominając o jego koledze. Są jednymi z wampirów, którzy nie krzywdzą ludzi.
Po skończeniu piosenki odprowadził Lean do rodziców. Nalała soku do szklanki, napiła się i oblizała wargi.
- Idę po twojego ochroniarza - Powiedział Diego - Zmęczona jesteś jak widzę. On cię zabierze do domu.
Popatrzała na jego szyję. Był wampirem.
- My tu jeszcze córciu zostaniemy - powiedziała Katherine - Będziemy do ciebie dzwonić - Przegryzła wargę - Wiesz już ?
- O  wampirach ? Nie było trudno zgadnąć - Powiedziała z sarkazmem. Nie odpowiedziała na to Kate. Coraz więcej ludzi nabywało jak i pijawki !


***********************************************************************************************

Jest rozdział 2 :D







Rozdział 1

   W jej pokoju pachniało owocami. Nie był za ładny, ale dla Lean nie przeszkadzało to. Znajdowało  się w środku łóżko,szafa, szafka na książki szkolne i biurko do odrabiania lekcji. Tak naprawdę Lean jest zdolną kobietą i wzorową uczennicą z średnią więcej niż pięć. Potrafi jedną grubą książkę przeczytać w dwie godziny i zapamiętuje wszystko i jest rozsądną dziewczyną.
Jej rodzice są bardzo dobrzy, kupują przeróżne rzeczy, które nie są dla Lean do życia potrzebne. Wie o tym, że troszczą się o nią i cieszy się bardzo z tego, ale czasem są za bardzo opiekuńczy.
Są bogaci, badaczami i często ich nie ma w domu. Przeważnie zawsze mama Lean musi kogoś wynająć by pilnowano jej gdy nie ma ich w domu, ale wkurza ją to, przecież jest już prawie dorosła i nie potrzebuje opiekunki.
Książka upadła na podłogę z głośnym hukiem. Lean podskoczyła na łóżku. W nim kryją się mroczne zagadki których nie może rozwiązać. Przez pięć minut zastanawiała się co się dzieje w jej pokoju i po chwili założyła jedną nogę na drugą i zerknęła na swoje spodnie. Na dresowych spodniach w okolicy kolana była duża dziura i przypomniała sobie o balu, przecież nie pojedzie tak, nie chce się skompromitować przy setce ludzi. Wstała i podeszła do lusterka, które także było w jej pokoju. Spojrzała w zwierciadło i zobaczyła siebie. Koński ogon na środku głowy. Włosy Lean są długie, kręcone i sięgają do pasa. Brunetka ma z nimi częsty problem, gdyż czasem jak wstanie ma straszny pusz ap na głowie. Są bardzo podatne, nie musi ich też kręcić, gdyż same jej się zakręcają. Chciałaby mieć proste włosy, ale to tylko marzenie. Dziękuje tylko, że na świecie jest jedno urządzenie, które może wyprostować włosy. Prostownica.
Lean ma ciemną cerę-po mamusi, piwne oczy, mały nosek i normalne usta. Jak na swój wiek jest bardzo dojrzała. W sensie rozumu i wyglądu.
Nie jest za niska, ni za wysoka, nie maluje się, gdyż uważa, że jest to głupie. Dba o siebie, ale nie lubi jak na twarzy jest kilo pudru.
Jest bardzo uczuciowa, czasem płacze, ale to normalne w tym wieku, każda kobieta uroni kilka łez. Ale Lean za to siebie nienawidzi.
Powinna być twarda. Parę dni temu skończyła siedemnaście lat i bardzo się cieszy, że jeszcze rok i będzie pełnoletnia.
Jeszcze raz spojrzała na kobietę odbijającą się w lustrze, odwróciła się i spojrzała na szafę. Podeszła do niej i otworzyła, w środku nie było nic ciekawego. Za ucho założyła kosmyk grzywki który wysmyknął się z kucyka, przegryzła dolną wargę swoimi prostymi zębami. Wzięła w garść wszystkie swoje ubrania i wyrzuciła na łóżko. Parę upadło na podłogę, pozbierała. Bielizna też tam była. Szukała fajnych ubrań, ale nie mogła nic odpowiedniego znaleźć na bal. Przecież na bal nie pójdzie w spodniach. Powinna iść do mamy i powiedzieć jej o tym, że nie wie co na siebie ubrać. Wyszła z pokoju i pokierowała się w stronę sypialni rodziców. Idąc ominęła ojca, który niósł jakieś przedmioty.
- Jest mama w pokoju ? - zapytała się jego. On kiwnął głową i wyszedł z domu. Przewróciła oczami, zawsze jest zajęty. Zapukała do drewnianych drzwi.
- Proszę - Wrzasnęła jej mama,  a  dziewczyna powoli weszła do środka. Buchnął na nią grom przeróżnych zapachów. Lean jest ciekawa ile Katherine może się psikać perfumami.
Jej mama miała na sobie piękną falbaniastą, jasno różową, do ziemi suknię z prostym dekoltem.Włosy ma zapięte w piękny kok.



 Katherine spojrzała na córkę i się uśmiechnęła.
- Ale się odstawiłaś - powiedziała Lean i usiadła na łóżku. Mama uniosła brew do góry, skrzyżowała ręce na piersi, podeszła do szafy i przekręciła kluczyk. Otworzyła ją.
- Wiedziała, że przyjdziesz do mnie - Wyjęła ogromną jasno zielonkawą suknie. Lean wytrzeszczyła ze zdziwieniem oczy. Mama zerknęła na nią i się uśmiechnęła. - Wiedziałam, że ci się spodoba. Położyła ją na łóżku obok Lean. Naprawdę jej się spodobała.
- Widziałam ładniejsze - odpowiedziała. Mama na nią krzywo popatrzała.- żartowałam.-Trzepnęła ją  jakąś szmatą. - Dobra ja idę się wykąpię. - Lean szybko pobiegła do łazienki rodziców.
- Ej do swojej łazienki poszła - Wrzasnęła za nią mama, ale ona już się rozbierała. Nalała do wanny wody i wskoczyła do środka z głośnym pluskiem. Gdy już była odświeżona, wyszła z wanny, wytarła ręcznikiem, wysuszyła włosy suszarką. Katherine dobijała się do łazienki jak opętana, ale Leana udawała, że jej nie słyszy i dalej suszyła. Nałożyła szlafrok mamy, wyszła z łazienki. Mama czekała wściekła koło lusterka i ulepszała makijaż, ale nic nie powiedziała.
Wzięła suknie, obcasy i skierowała się w stronę drzwi.
- Jak się ubierzesz przyjdź tu do mnie to zrobię ci makijaż - powiedziała tylko. Leana przecież nie lubi się malować, jej mama to wie. - Tylko mi tu nie marudź bo nie mam czasu na twoje humorki.- Była ciekawa co ją tak ugryzło.
- Nie martw się o to. Przyjdę - powiedziała i wyszła. Nie chciała się kłócić z mamą. Po prostu jej Kath chcę żeby ładnie wyglądała i ona w pewnym sensie też.
Gdy znalazła się w swoim pokoju nałożyła białą bieliznę, pończochy, wysokie obcasy, a na końcu sukienkę. Podeszła do lustra i sprawdzając czy dobrze na niej leży. Zdziwiła się, że aż za dobrze. Uśmiechnęła się do postaci w lustrze i pogładziła suknie.



Po pięciu minutach zaszła do pokoju mamy, zrobiła dla niej makijaż i zajęła się włosami. Katherine i Lean były gotowe na bal. Po godzinie Drake-ojciec Lean przyszedł do pokoju i spojrzał na swoje kobiety.
- Ślicznie wyglądacie - Lean pocałował w czoło, a Katherine w usta i poszedł do łazienki.
Szybko się umył i ubrał w czarny garnitur, spodnie, buty, krawat.



Drake jest przystojnym mężczyzną o czarnych włosach, wysoki, oczy niebieskie. Ma już czterdzieści lat, ale nie wygląda. Mama jest od niego młodsza o sześć lat.
- Ale ty córciu ślicznie wyglądasz - Powiedział po raz setny do Lean.
- Dziękuje - A potem jeszcze dodała - Mam na prawdę świetnych rodziców. - Uśmiechnęli się wszyscy.
- Musimy już jechać bo długa droga nas czeka - powiedział Drake.
 Lean weszła do kuchni i wyjęła z lodówki  wodę w butelce i sok pomarańczowy. Do kuchni  weszła mama
- Masz nałóż to na siebie, a picie włóż do tej torebki - Podała torebkę , a Leana włożyła do środka butelki. Na siebie zarzuciła marynareczkę o odcieniu jasnej zieleni i wyszła na korytarz. Tam czekali na Lean rodzice. Wyszli z domu i drzwi zamknęli  na klucz. Podeszli do samochodu. Tata otworzył dla  Lean drzwi jak dżentelmen, a ona się do niego uśmiechnęła.
- Wskakuj - Pokiwał brwiami. Ona weszła do tyłu i zapięła się pasem . Drake usiadł  za kółkiem, a matka koło niego. Zapieli się pasami no i po minucie ruszyli z posiadłości Moradich.

************************************************************************************************************************

I mamy Rozdział 1 !!!
Podoba się czy nie ? Komentujcie  :* Pozdrawiam :)



















czwartek, 24 kwietnia 2014

Wstęp

   Katherine i Drake jadą z  Lean na bal. Siedemnastoletnia dziewczyna nie wie co na siebie nałożyć. Usiadła na kanapie i westchnęła głośno. Nie chciała jechać na żaden bal, ponieważ słyszała, że w Bossangoa trochę straszy.  Położyła się na dużym łóżku i jej wzrok powędrował na sufit. Powiadają, że w tym mieście kiedyś były wampiry, ale Lean się tylko z tego śmiała, a teraz gdy ma jechać, w miejsce, które jest przepełnione strachem, to zaczęła się trochę lękać.. Zostało do balu jeszcze kilka godzin, a ona jeszcze nie myślała nad ubiorem. Skrzyżowała na piersi ręce i wrzasnęła.
- Nigdzie nie jadę - Jej głos drżał, ale się nad tym wcale nie zastanawiała. Jej rodzice się uparli, aby tam jechać - Przecież to nieprawda ... tam nie ma żadnych wampirów - Uśmiechnęła  się sama do siebie - Ale ja jestem głupia... mówię sama do siebie.
Znowu przeniosła się do świata wampirów. Poprawiła włosy, zamknęła oczy i zobaczyła jednego z nich, wyszczerzył swoje ostre kły, które po krótkiej chwili się wydłużyły.


Wzdrygnęła się i szybko otworzyła oczy. Rozejrzała się po pokoju sprawdzając czy nikt ją nie obserwuje, a gdy poczuła się bezpiecznie odetchnęła po raz kolejny..





*****************************************************************

To krótki wstęp do opowiadania ,,Wampiry z Bossangoa ". Rozdziały będą o wiele dłuższe. Opowiadanie jest już gotowe od A do Z. :D. Na początku może być trochę nudne, ale potem się rozkręci i proszę was nie zniechęcajcie się ;)  pozdrawiam xD


Główni bohaterowie

Lean 






Zayn








Grece 

















Dren 
























***************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************

Obsada już dodana. To tylko główni bohaterowie, ale postaram  dodać postacie inne, które także występują w opowiadaniu :). Komentujcie i piszcie w komentarzach co się wam podoba a co nie. Postaram się to zmienić jeśli  będzie tylko możliwe :D I niedługo pojawi się pierwszy rozdział :3 Pozdrawiam xd